Mój synek z początku miał być PJ. Pi Dżej. W sumie to nigdy nie miał nim być, ale nazywaliśmy tak rosnący już brzuch. Póżniej wkręcił mi się Sebastian. Seba. Ekstra, ale nie przeszło próby czasu. Za chwilę się okazało że to jednak nie Sebastiana noszę pod sercem. Jedziemy dalej. Oliwier? Aleksander? Któreś z tych. Koniec końców i tak byłby Oli.
Kiedy podzieliłam się moim pomysłem Oliwierka ze Szkotami... Zjechali mnie od góry do dołu.
No No No, And once again NO! Oliwier tutaj, to imię bardzo staromodne. Nieużywane już. Psa tak możesz nazwać. Nie dziecko.
Mam więc Alexandra. Aleksia, Aleksika, Olka, Olusia, Alka, Oliego, Alusia, Sanie, Sanioka.
To nie wszystko. W zwyczaju mam też przezywanie mojego dziecia. Najczęstsze przezwiska, używane na codzień, odkąd się urodził to:
Niuniu, Niuńciu
Mały, Maluch
Młody
Czyli taka norma.
A teraz te gorsze, używane z reguły raz na parę miesięcy, przez okres od 15 minut do 5 godzin.
Z reguły poprzedzane słowami "Mój Ty Mały Kochany ......." lub "Moja Ty Mała kochana ....."
Dodżerze , Dodżerinio
Bakłażanie
Klawiszu
Pypciu
Prawilniak (zwykle w wykonaniu mojego brata, brzmi : "Aleks Ty prawilny człowieku!")
Andrzej ( znowu wymysł wujka. "E! ANDŻEJ! )
Calinelka
Obsraniec ( za każdym razem gdy zawartość pieluchy jest większa niż producent Pampersa przewidywał)
Zanzajer
Kaktusek
Rumun
Kornik
Gong
I to wszystko o czym mogę sobie teraz przypomnieć. A Wy ? Jakie ksywki macie dla swoich pociech ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz