wtorek, 24 lutego 2015

Czego nie uczą, a powinni..

Szkoła rodzenia. Pierworódki pójdą, z kolejnymi ciążami raczej nie, bo i po co? A i czasu nie ma. A w szkole rodzenia co? Pozycje, a'la joga, oddychanie, na początku głęboko a potem niczym zgrzany kundel. Nie rób tego i tego, rób tak i tak, słuchaj położnej, nie przyj kiedy nie trzeba, ale przyj kiedy trzeba, i to mocno! No ok, ok. Każda pierworódka przy pierwszym poważnym skurczu tyle pamięta z tych lekcji że ho ho. Ale to tylko poród.
 Mnie bardziej interesuje to czego uczą po całych technikach oddychania, srania i parcia. A mianowicie, jak przykładać dziecko do piersi, jak zmieniać pieluszki, jak kąpać, czesać gdzie przy okazji jest lokowanie produktów - Pampers, Johnson i Bebilon. Niby przydatne, ale heeellllooooł, każdę dziecię inne, każde na co innego uczulone, jedno lubi być bujane a jedno nie lubi wody. I heeelllooołłł numer 2, każda matka wie najlepiej jak co i gdzie. Lamentowałam całą ciążę, że ja nie umiem, nie potrafię, doświadczenia nie mam! O ja, a jak dostałam Małego na ręce, to miałam uczucie jakbym z piątkę dzieciaków odchowała.

No dobra, do meritum! A czego nie uczą a powinni ?

Bycie młodą mamą i studentką psychologii idzie ze sobą w parze. I to bardzo! Bardziej niż bardzo, bo siedząc na zajęciach, wytrzeszczam oczy i chłonę wiedzę, która jest tak bardzo potrzebna mi do wychowania mojego synka. Bo nikt mi nigdy nie powiedział jak bardzo ważne jest dla rozwoju dziecka wpychanie sobie wszystkiego do buzi? "No jak to? Zęby rosną, dziąsła swędzą. Zresztą to normalne że dziecko powinno mieć coś w buzi, bo inaczej drze tą buzię w niebogłosy".
 A jak to się ma do rozwoju psychicznego? Ma się bardzo. A jakie są konsekwencje tego że dziecku nie pozwolimy wkładać sobie do buzi tego czego by chciało? No tego już mi nikt nie powiedział!

Jedziemy dalej - tworzenie związków międzyludzkich od pierwszych godzin życia. Relacja matka-dziecko. "Boże, to takie naturalne! Przecież wiadomo że to mega ważne i w ogóle.. Trzeba dużo przytulać i  głaskać, i chuchać i dmuchać". A tak serio, to nikt mi nie powiedział na czym ta relacja polega (bo wcale nie na przytulaniu) jak ją zdrowo rozpocząć, jak pielęgnować, pogłębiać, czego unikać i jakie konsekwencje może nieść za sobą nieprawidłowa relacja.

I też mi nikt nie powiedział co to jest kompleks Edypa i kompleks Elektry, na czym polega, że każde dziecko owe kompleksy posiada, kiedy one występują, jak się zachowywać by przebiegały prawidłowo, oraz jak ważna dla chłopca jest matka w tym okresie czasu, a dla dziewczynki ojciec. I znowu, jakie nasze dziecko może ponieść konsekwencje naszych zaniedbań i przede wszystkim - niewiedzy?

I chylę czoła naucę, bo widzę ile błedów popełniłabym gdyby nie ta wiedza i jaki to by miało wpływ na dorosłość moich dzieci. Z drugiej strony trochę to smutne, bo nikt sobie niczego nie wymyślił, a badania prowadzone przez dekady, a nawet i przez wieki, pokazują skrajne zaniedbania potrzeb psychicznych setek dzieci. Tyle trzeba było popełnić błędów, żebyśmy dzisiaj posiadali tak szeroką wiedzę w tym zakresie. I dlaczego, do cholery jasnej, nikt o tym nie mówi?!