środa, 22 października 2014

dziecko śpi. czas na książkę!

Kiedyś, kupiłam książkę mojej ulubionej pisarki , chwilę przed porodem. Zbierała kurz na półce, jako że gdy dzięcię się urodziło, jakoś nie było czasu. Ostatnio stwierdziłam że brakuje mi czytania, brakuje bardzo. Jedno z moich ulubionych zajęć. Książka wróciła w łaski. Teraz już wiem czemu nie przeczytałam jej przed porodem.. Magiczna siła odwracała mój wzrok kiedy tylko na nią spojrzałam.

Czas akcji rok 1830, miejsce akcji - oddział położniczy, bohaterowie - kobieta której poród trwa już pięć dni , jej młodsza siostra, oraz drugoplanowe postacie- kobiety w trakcie porodu, lub tuż po.
Jedna pani z sąsiednego łóżka głownej bohaterki urodziła zdrowego synka. Wdała się infekcja w rany połogowe. Osierociła dziecko. Druga, rodziła rodziła, w końcu nie urodziła. Umarła. Z dzieckiem w brzuchu. Główna bohaterka też nie mogła urodzić , w końcu udało się, niemal na siłe. Dziewczynka przeżyła, kosztem życia swojej matki. Dzieckiem chciała się zająć siostra Matki. Niestety, nie wykarmiła by swojej siostrzenicy, Mała trafiła do przytułku.

W tym momencie musiałam przerwać czytanie. Moje niemowlę zakwiliło, tylko zły sen, pogłaskałam po głowce. Synek się uspokoił, a jego rączka powędrowała do buzi. Głodny.. Poszłam do kuchni, wstawiłam wodę do czajnika i wyciągnęłam z szafki dużą puszkę Aptamilu. W dwie minuty flacha mleka była gotowa.

Nie wykarmiłabym dziecka własnym pokarmem, mimo że moje piersi były wielkości piłki nożnej, mleka było za mało. Już w pierwszych dobach musiałam dokarmiać brzdąca. W dodatku cesarka. Po ponad 20 godzinach porodu lekarze stwierdzili że naturalnie nie urodzę, interwencja chirurgiczna jest konieczna. Cewniki, antybiotyki, kroplówki, znieczulenia, badania krwi, zastrzyki..

Jakie to wszystko proste, nie ? Jakie przyjemne. Jakie łatwe i szybkie. Nigdy nie doceniałam jakie duże mam szczęście żyjąc w Europie, w świecie cywilizowanym, w kraju gdzie służba zdrowia jest darmowa, gdzie przy każdym szpitalnym łóżku jest lampka, osobisty telewizorek i pilot - co by sobie to łóżko tak ułożyć, żeby było najwygodniej. A jeżeli mleko mi z piersi jakimś dziwnym trafem wyparowało, to nie skazuje mojego dziecka na głód. W pierwszym lepszym sklepie mam długi regał z puszkami i plastikowymi butelkami, buteleczkami. Zewsząd patrzą na mnie uśmiechnięte mordki małych dzidziów, zachęcające żeby wybrać akurat ten produkt. Na takie tygodniowe jedzonko dla dziecka mój mąż musi pracować ok. 2 godzin.

Czytając książkę, ciary mi przeszły od czubka głowy do stóp. Bo kiedyś tego nie było, nie było cesarek , USG , antybiotyków, mleka w proszku, hipoalergicznych pieluszek, i eko - chusteczek do dupci, leków na kolki, kremów na rozstępy i biustonoszy dla karmiących. Nie było oksotycyny w kroplówce - co by poród przyśpieszyć, a tym bardziej znieczulenia wewnątrzoponowego - żeby nie bolało. Kiedyś kobiety umierały jedna za drugą w imię nowego życia, a dzisiaj ? Aborcje! Bo dziewczyna wpadła, ale coś czuje że się nie wybawiła, a dziecko jej w baletach będzie przeszkadzało.

Lubie historię, zawsze lubiłam. W przeszłości jest coś magicznego, nie ważne jakiej dziedziny życia dotyczy. Jest tam coś strasznego ale i pięknego. Poświęcenie. Jak matka potrafiła poświęcić własne życie, dla życia własnego dziecka. Jak żołnierz poświęca siebie dla wolności kraju.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny i madry post. Przyjemnie mi sie czytało;) Moje ksiazki tez na mnie dzielnie czekaja:D

    OdpowiedzUsuń