piątek, 17 października 2014

polityka prywatności .

Każdy ma swoją prywatność, swoje własne niepisane prawo do sekretów, mniejszych czy większych. Tajemnic, które ujrzą światło dzienne tylko wtedy kiedy sami, z własnej nieprzymuszonej woli, zdecydujemy się o nich mówić. Mamy wąskie grono najlepszych przyjaciół którym ufamy, którym możemy zwierzyć się z tych sekretów. A i nawet wśród tych najbliższych wyróżniamy kogoś kto może wiedzieć więcej, i tych którzy wiedzieć więcej nie potrzebują. Chcemy aby ludzie wokół nie wtryniali się ze swoimi sandałami w nasze życie, nie puszczali plot w obieg i w ogóle najlepiej żeby nie naruszali tematu naszej skromnej osoby w swoim towarzystwie. Niektórzy tego nie rozumieją, i plotą jęzorami na prawo i lewo. Takie osoby istnieją czy nam się to podoba czy nie, dlatego najlepiej nie przejmować się tym. Nie warto psuć sobie nerwów tylko dlatego że jakiś ktoś ma tak nudne życie że musi opowiadać o moim - nieco już podkolorowanym. Takim ktosiom krzyż na drogę.

Ale chcemy również aby Ci bliscy szanowali naszą prywatność. Bedę miała potrzebę się wygadać - wiem gdzie Cie szukać. Nic na siłę, to powoduje jeszcze większe zamknięcie się w sobie. Trzeba zrozumieć że są osoby bardziej wylewne, którym lepiej zaraz po wypłakaniu się w rękaw przyjacielowi. I są też takie, które wolą przeżywać to wewnętrznie, które w gorszych dniach cenią sobie spokój wokół 'własnego ja'. Zdecydowanie należę do tej drugiej grupy społecznej. Mam w głowie dużo myśli którymi nie chcę się dzielić, z którymi mi dobrze, które czasami dołują, czasami sprawiają że topię się w euforii. Wara mi od nich. Są moje. Są moją prywatnością. Są nieskalane czyimś złym interpretowaniem, nie mają na sobie piętna opini, która powstaje w głowach innych ludzi. I nawet jakbym chciała, nie bedę potrafiła wyrazić ich tak żeby mój rozmówca poczuł to co czuję ja. Poprostu się nie da.


*na marginesie* 

Październikowy nastrój złapał mnie wcześniej niż przypuszczałam. Przychodzi z nienacka, raz dwa tygodnie wcześniej, raz w dzień przed. W tamtym roku udało mi się zwiać do Niej. I łatwiej było znieść ten październikowy czas, bo była Ona. Ona jedyna rozumie i nie zadaje pytań. Wie że październik jest jednym z cięższych dla mnie okresów, i zna mnie jak nikt, nie musi nic mówić a jednak wie co powiedzieć.
Dziękuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz